Leniwy weekend. Za oknem deszcz, deszcz, deszcz i gęsta mgła. A ja opieszale się przeciągając, opiszę krótko kilka stereotypów dotyczących Japończyków, bazując na moich doświadczeniach i ostatniej rozmowie z Japonką, z którą pracuję w jednym instytucie. Chyba, że porównam ich do Polaków...
1. Hipotetyczna sytuacja w Polsce: grupa hałaśliwych obcokrajowców jedzie w autobusie, starsze osoby zaczynają oglądać się za siebie i kręcą głowami, aż w końcu zaczynają między sobą rozmawiać: "ta młodzież wogóle niewychowana", "co to wogóle się wyprawia?", "w dupach się im przewraca". Wyobraźcie sobie taką samą sytuację w Japonii- grupa hałaśliwych obcokrajowców (wliczając w nią mnie) wsiada do autobusu, a Japończycy podobnie jak (hipotetycznie) Polacy obracają głowy. Ale na tym kończą- nie podejdą, nie skomentują, nie wrzasną, nie będą kręcić głowami. Dlatego takich rzeczy trzeba się domyślić- my w porę się zorientowaliśmy i zaczęliśmy rozmawiać szeptem. Z całej sytuacji wynika- w przeciwieństwie do Polaków, Japończycy nie powiedzą, że coś im nie pasuje, że coś ich drażni, zupa była za słona albo że ktoś źle powiesił firankę. Emocjonalność jest najzwyklejszym "faux pas". Z resztą, co zaznaczyła w naszej rozmowie Japonka, jeśli Japończyk chce być szczery wobec kogoś musi się upić, dlatego na poważne, życiowe rozmowy, obywatele kraju kwitnącej wiśni, często idą do pubu, w celu przełamania tych lodów, których Polacy z reguły nie muszą przełamywać. Bo nasi rodacy do pubów chadzają, ale nie po to żeby, jak za sprawą magicznej różdżki, stać się szczerym i wylewnym.
2. Paradoksalnie Japończycy- kasjerzy w sklepach, pracownicy w bankach, na stołówce, w urzędzie bardzo dużo mówią (rzecz jasna, nie wkładają w to emocji, ależ skąd!)- niezależnie od tego czy rozumiesz japoński czy nie- uparcie będą w to wierzyć i mówić, mówić, mówić. Ja po prostu powtarzam "hai" (pol. tak) i mam przed oczami scenę z Billem Murray'em w filmie Coppoli "Między słowami". Dla konrastu, w Polsce kupując ogórki w warzywniaku usłyszysz: "4 złote... do widzenia". Swoją drogą, ciekawa jestem, co kryje się za tym ich słowotokiem.
3. Już wspominałam o tym, że Japończycy nie są zbyt wylewnymi ludźmi. Mnie często pytają się w pracy czy mam czas (?) na doświadczenia. Oczywiście, że mam! Tylko, że ich cechuje duża ostrożność w relacjach międzyludzkich i żadko kiedy usłyszysz: "Masz zrobić to i to i to". Raczej nie krytykują, wręcz przeciwnie, obracają wszystko o 180 stopni i masz wrażenie, że wszystko zrobiłeś bezbłędnie. I kolejnym razem Japończycy okazują się być kompletnym przeciwieństwem Polaków.
4. Z żalem stwierdzam, że Japończycy zdetronizowali Polaków w zakresie dobierania i noszenia skarpet do sandałów. Skarpety noszą do szpilek, sandałów, mokasynów, trampek i wszystkich rodzajów obuwia. Grube, cienkie, przed i za kolano, białe, kolorowe lub we wzorki. Rodacy! Jest ich całe mnóstwo, a nasza chluba narodowa... niestety, przy tym fenomenie- wysiada.
4. Z żalem stwierdzam, że Japończycy zdetronizowali Polaków w zakresie dobierania i noszenia skarpet do sandałów. Skarpety noszą do szpilek, sandałów, mokasynów, trampek i wszystkich rodzajów obuwia. Grube, cienkie, przed i za kolano, białe, kolorowe lub we wzorki. Rodacy! Jest ich całe mnóstwo, a nasza chluba narodowa... niestety, przy tym fenomenie- wysiada.
Na razie tylko tyle przychodzi mi do głowy... Ze względu na okropną pogodą, która towarzyszy nam już od trzech tygodni przez którą nie można się ruszyć (deszcze i gęste mgły), zamieszczę kilka zdjęć akademika i jego... otoczenia. Dodam, że mieszkam w górach, a aktualna wilgotność powietrza to aktualnie około 90%.
"Proszę Państwa, oto miś!" kto by pomyślał? 20 metrów od akademika |
Bambusowy gaj |
Urban Castle Yamayashiki. Prawie jak na zamku i to jeszcze w lesie |
Widok z okienka |