niedziela, 15 listopada 2015

Opowieść dobiega końca- lecz to jeszcze nie jest moje ostatnie słowo

Moje praktyki i pobyt w Japonii, powoli dobiegają końca. Bo zostało jeszcze 5 dni... I nigdy bym nawet nie przypuszczała co mnie tutaj spotka, kogo tutaj poznam, jakich emocji doświadczę, ile nowych rzeczy zobaczę, ile się nauczę. Podsumuję, że warto jest nie bać się spełniać swoich dziecięcych marzeń bo i one potrafią mocno zaskakiwać. Przyznaję się bez bicia- nie byłam zbyt regularnym bloggerem, ale wytrwałam do końca. Od kilku dni (właściwie tygodni) żegnam się z Japonią jedząc: to sushi, to okonomiyaki itd. (i tak pewnie do piątku). Nie wiem czy chciałabym tutaj zostać- wolę o tym nie myśleć, po prostu coś się kończy, a coś nowego zaczyna, a przede wszystkim- mogę Was wszystkich zobaczyć, a do Japonii- ojczyzny absurdu, plastiku i glutaminianu sodu- prawdopodobnie jeszcze wrócę. Bo co jak co, ale kraj kwitnącej wiśni i mangi, idealny jest dla marnej grafomanki. ;)
PS: Na koniec dorzucę jeszcze kilka zaległych zdjęć z Yamadery- kompleksu świątyń buddyjskich.